Złożone problemy w szpitalu w Słupsku: rosnący konflikt między lekarzami i pracodawcami
Leszek Bonna, pełniący funkcję wicemarszałka województwa pomorskiego, pojawił się w szpitalu w Słupsku jako mediator. Jego stanowisko było jasne – nie ma obowiązku pracy w Polsce i nie zamierza namawiać do pracy tych, którzy nie chcą jej wykonywać. Podkreślił również, że brak pracowników może skutkować zamknięciem oddziału, choć przyznaje, że nie jest to forma straszenia. Wyraził również prośbę o zaufanie do ordynatora Oddziału Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej oraz głównej pielęgniarki.
Sytuacja na Oddziale Chirurgii Ogólnej i Naczyniowej w placówce medycznej w Słupsku jest niesłychanie skomplikowana. Pielęgniarki, które wcześniej składały zeznania przeciwko byłemu ordynatorowi na komisji antymobbingowej, teraz czują się zastraszane i prześladowane. Zarząd szpitala odrzuca te oskarżenia, określając je mianem absurdalnych i żałosnych. Dziesięć przedstawicielek związków zawodowych reprezentujących pielęgniarki udało się do marszałka województwa z tymi kwestiami w poniedziałek, 12 sierpnia.
Przewodnicząca Komisji Zakładowej Związku Zawodowego Pielęgniarek w szpitalu w Słupsku, Anna Kryczka, podkreśliła desperację sytuacji. Według niej, pracownicy nie mają już nic więcej do stracenia i to jest ich ostatnia nadzieja na zastąpienie obecnego zarządu, z którym nie mogą sobie wyobrazić dalszej współpracy. W geście solidarności, chirurdzy oddziału podjęli decyzję o złożeniu wypowiedzeń. Zarząd mówi o ośmiu takich przypadkach, lekarze twierdzą jednak, że jest ich jedenaście.